Komentarze: 0
wtedy...26 lutego 2003,od kiedy nic nie jest takie jakie było...ten dzień...był niesamowity.
rano kiedy tylko obudziło mnie radio,usłyszałam piosenkę,którą jako dziecko kochałam..."My Heart Will Go On" Celine Dion...tak dawno jej nie słyszałam.pamiętam że kiedyś wsłuchując się w nią po prostu płakałam.wtedy już nie,ale nadal wywołała ona u mnie duże emocje.jednak przecież to tylko piosenka,a ten dzień to zwykły dzień.
w szkole,nie było zbyt sympatycznie,bo dostałam dopa z klasówki z matmy...zawsze miałam piątki,czwórki,a tu nagle dop...poszłam do domu załamana,bowiem w tym dniu miała być dyskoteka na którą bardzo chciałam iść.widziałam że gdy tylko powiem o ocenie rodzicom,po prostu się nie zgodzą na dyskę.a było jeszcze gorzej bo wiedziałam że będzie tam też X.
zupełnie dobita,powiedziałam rodzicom o dopie..oczwiście wkurzyli się,ale ja postanowiłam niezrezygnować i zapytałam ich czy mogę iść.pogadali chwilę i... zgodzili się !!!
na dyskotece oczywiście było świetnie,zabawa super.około godziny 19:30 usłyszałam z głośników początek mojej kochanej "My Heart..." usiadłam na podłodze razem z A - moją psiapsiółką i powiedziałam jej że przez całe życie marzyłąm.aby właśnie na tej piosence zatańczyć z X.i nagle...on podszedł....i...zapytał...Baśka zatańczysz?
nie muszę chyba mówić co przeżyłam,mój pierwszy taniec z nim.czułam się jak w niebie.chciałam żeby to trwało dłużej,dłużej...
czy to nie zbieg okoliczności?najpierw rano budzi mnie "My Heart...",potem rodzice cudem zgadzają się na wyjście...i spełnia się moje marzenie...
od tej pory tańczyłam z nim jeszcze raz w Soli na zielonej szkole do "Dilemmy" :)