Archiwum luty 2006


lut 17 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

znów dużo się zmieniło.w moim sercu, ale nie wkoło mnie...R. okazał się kimś innym. wyimaginowałam sobie go w pięknych barwach, ale całe szczęście los dał mi poznać jego drugą stronę... podrywacza, playboya... wyobraża sobie, że wszystkie dziewczyny na niego polecą...o mnie też tak myślał...ha! na jednej imprezie... byłam otumaniona, myślałam, że coś do niego czuję... było blisko pocałunku. całe szczęście w porę się obudziłam z tego snu.teraz wiem, że to był zły sen. ostatnio każdej nocy mam kilka snów - złych :( budzę się w nocy i wiem, że to co przed chwilą widziałam było straszne. znów chcę śnić...pięknie. tak jak każdy.

pojawił się P. w sumie już dość dawno. na początku roku. wtedy wydawał się odległy, niedostępny - 3klasista. jest inny... taki nieodgadniony. powtarza mi cały czas jak mu się podobam, ale nic nie robi w kierunku tego, żebyśmy się spotkali...dużo gadamy na gadu, przez SMSy(o własnie puścił mi sygnał :P) ale co z tego? nie angażuję się w to... ale nie zaprzeczę że P. to fajny gość :) gdyby tylko chciał...mogłoby coś z tego wyjść...

pojutrze wyjeżdzamy z A. do Krynicy na narty! już się niemogę doczekaaaaać!!! gadałam przed chwilą z mamą(z nią jedziemy) i poruszyłam temat dyskotek... wygląda na to, że jeśli jakaś byłaby to mama nas puści, ale fajnie :) oby tylko pogoda się udała...

znów o facetach. ostatnio wiele ich w moim życiu, i wiele mieszają... gubie się. z R. mi przeszło, z P. sama nie wiem co, ale wrócił Ktoś. ten Ktoś komu poświęcony był głównie ten blog... taaaak... na razie nic nie chcę mówić. wszystko wróciło odkąd A, powiedziała mi, że spotkała moje koleżanki z byłej klasy, a one powiedziały, że niedawno spotkały R. - że wydoroślał, urósł(!) i ma niesamowity głos. niewiarygodne jak podziałały na mnie te słowa. jakby nagle wszystko przestało być ważne, a liczyło się tylko to, żeby go zobaczyć. jak najszybciej. i nadarza się okazja. 26 lutego - za 9 dni - spotkanie klasowe, mojej starej klasy. włączyłam go na gg pierwszy raz chyba od roku. nie mieliśmy kontaktu od zakończenia 3 klasy. i teraz znów normalnie rozmawialiśmy. tak jak zawsze... wszystko wróciło. wspomnienia, łzy... powiedział, że będzie. jeśli jego nie będzie, to ja nawet nie chcę tam iść... ale jeśli on będzie... czekam... wczorajszy wieczór był inny. siadłam na łóżku i zaczęłam płakać. nie wiem dlaczego. może z bezradności. czasem wmawiam sobie, że nie mogę nic zrobić. że z P. nic nie wyjdzie, że R.nie przyjdzie na spotkanie. wzięłam do rąk album ze zdjęciami z zakończenia roku...i jak zawsze przez 10 min wpatrywałam się w nasze wspólne zdjęcie. to jedyne nasze wspólne zdjęcie gdzie jesteśmy tylko my jakie mam. widzę na nim całe te 8 lat kiedy go kochałam. patrząc na nie widzę moje serce bijące dla niego. moje oczy, w których tyle razy widziałam nas razem...moje sny, moje marzenia związane z nim. pamiętam sen. opowiadałam o nim A. on pracował w jakiejś pizzeri i go wywalili(nie pamiętam dlaczego) przyszedł do mnie, zwierzyć mi się. rozmawialiśmy, a on zaczął płakać...mówił przez łzy, że nigdy nie znajdzie pracy, że jest bezużyteczny...a ja płakałam razem z nim. byliśmy oplecieni ramionami... leżeliśmy... i wtedy pośród tych łez i smutku pocałowaliśmy się. pamiętam tylko ten moment, kiedy nasze usta się zetknęły. poczułam jego całą sobą. chciałam oddać mu swoje szczęście, swoje ciepło... należałam do niego, mimo, że on o tym nie wiedział. nie chciałam żeby wiedział. wtedy ten sen się urwał. to najpiękniejszy sen jaki śnił mi się do tej pory. te łzy były takie rzeczywiste. nigdy nie wybacze sobie, że w tym momencie się obudziłam...chociaż może tak miało być. czasem myślę, że tylko jego tak naprawdę w swoim życiu kochałam i tylko jego będę kochać. mam go głęboko w sercu... czekam... tak jak przez całe moje życie. czekam na 26 lutego.

 

 

iskierka-nadzieji : :